Moje powieki zasłaniały mi całą rzeczywistość. Nie chciałem ich otwierać, nie chciałem wiedzieć, gdzie jestem. Słyszałem jakieś szmery obcych ludzi. Gdzie ja do cholery jestem? Lekko otworzyłem jedną powiekę i to, co zobaczyłem przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Jestem w szpitalu, ale zaraz. Jak ja się nazywam?
- To moja wina. – Cichy płacz jakiejś dziewczyny i te słowa… znajomy głos, ale nic nie pamiętałem.
- Nie, Ronnie, to nie twoja wina. Ty go nie pobiłaś, to ten… - Chłopak się zastanowił. – David? Tak miał na imię?
- Tak.
Otworzyłem całkowicie oczy i przekręciłem głowę na bok tak, że mogłem teraz zobaczyć tą grupkę ludzi.
- Louis? Louis! – Krzyknęła jakaś szatynka z okularami na nosie. – Ludzie, on się obudził.
Krzyki radości połączone ze strachem zapanowały, siedmioosobowa grupka ludzi niczym stado zwierząt wparowało do mojej sali.
Nie chciałem nic mówić, ale co to są w ogóle za ludzie? Może to przez nich jestem w szpitalu…
- Louis, tak się bałam o ciebie.
- Kim jesteś? – Kiedy zadałem to pytanie wszyscy opuścili salę z przestraszonymi minami.
Wystraszyłem ich? Skoro tu przyszli i cieszyli się, że uniosłem powieki, to dlaczego teraz uciekli? Na moje pytanie pojawiła się odpowiedź, kiedy to ta sama grupa obcych mi ludzi przyszła z panem w białym fartuchu – lekarzem.
- No cóż. Amnezja. Zdarza się. Całkowity lub częściowy zanik pamięci. Lou. – Zwrócił się do mnie. – Pamiętasz coś? Znasz tych ludzi?
Ja jedynie pokiwałem przecząco głową. Siedem par oczu wlepiało się we mnie z przerażeniem, a lekarz zachowywał spokój.
- Wyjdzie z tego? – Zapytał mężczyzna po trzydziestce, albo czterdziestce. – Błagam, niech pan powie, że wyjdzie z tego! On musi odzyskać pamięć. On musi wystąpić na koncercie! Niech pan coś zrobi. – Mężczyzna zaczął krzyczeć i lamentować.
- Trudno. – Lekarz nadal zachowywał spokój. – Trasa będzie musiała zostać odwołana. Może być tak, że po kilku tygodniach odzyska pamięć. Mogą być to miesiące, lata, a nawet całe życie. – Zamyślił się na chwilę, po czym kontynuował. – Zabierzcie go w miejsce, które lubi. Może pomału zacznie przypominać sobie, kim jest.
- Wie pan gdzie my jesteśmy?! W Blackpool. Byliśmy tu tylko jeden dzień, więc jak mamy go zabrać w ważne dla niego miejsca? – Burzył się mężczyzna.
- Będzie ciężko, ale chłopaka na razie nie możemy wypuścić.
Lekarz i ten mężczyzna wdali się w rozmowę, a reszta wpatrywała się we mnie w osłupieniu. Dlaczego?! Dlaczego ja?! Czuję się jakbym dopiero się urodził.
- Wszystko będzie dobrze… - Powtarzał chłopak w blond włosach. – Wszystko będzie dobrze. Wszystko…
- Niall! – Tę zacną wyliczankę przerwał mu niewysoki mulat. – Przestań. Powtarzasz te zdanie już chyba od godziny. – Naprawdę nas nie pamiętasz? – Tym razem zwrócił się do mnie.
Ja jedynie pokiwałem przecząco głową.
- Jak się czujesz? – Kontynuował rozmowę.
- Dziwnie. Jakbym się wczoraj urodził…
- Louis tak mi przykro. To przeze mnie… - Szlochała jakaś dziewczyna, ale za cholerę nie mogłem sobie przypomnieć kim ona była. – Gdybym tego nie zrobiła to… to ty byś żył.
- Czego nie zrobiła? – Wtrącił się mulat.
Dziewczyna nic nie powiedziała… Łzy spływały po jej twarzy…
- Co ty zrobiłaś? – Ponowił pytanie.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko dalej szlochała.
- Megan! Nie płacz. – Próbowałem uspokoić dziewczynę. – Znasz Davida i jego zachowanie… On nie chciał, pewnie teraz żałuje.
Zastygłem. W tym momencie przypomniałem sobie fragment mojego życia… Tylko, kto to jest Megan?
- Kim jest Megan? – Zapytałem niepewnie.
Lecz po minie zebranych nikt nie wiedział, kim jest Megan…
Zostałem sam. Sam ze swoimi myślami i przebłyskami pamięci. Nie lubię wieczorów. Wieczory w szpitalu są straszne.
- Jak się czujesz? – Zapytała Eleanor. – Wczoraj nie wyglądałeś na zdrowego.
- Czuję się dobrze. – Odpowiedziałem.
Eleanor… Chyba byłaś dla mnie kimś bardzo bliskim…
Myślami byłem cały czas z tą dziewczyna - z wysoką, szczupłą brunetką. Mimo iż nie pamiętam jej – tylko jeden jedyny mały fragment wspomnienia z jej udziałem – to czuję, że znaczy dla mnie coś więcej.
Obejrzałem się za siebie, ale nikogo nie zobaczyłem. Nic. Pusto. Jedynie spadający śnieg.
- David! Tam nic nie ma! – Krzyknąłem do przyjaciela, ale on był zajęty jednak czymś innym. – Co ty robisz?
- Wszystkiego najlepszego! – Rozległ się głos kilku ludzi.
Podbiegła do mnie Eleanor i pocałowała w policzek.
Eleanor?! Kim ty do cholery jesteś?
To pytanie męczyło mnie przez całą noc. Nie spałem – tylko rozmyślałem nad tym co znaczyła dla mnie ta dziewczyna.
Przebłyski pamięci… Kiedy się pojawiały cały byłem w strachu. Jednak nic one mi dają. Rozmyślam nad tym, kim są ci ludzie. Ci ludzie, którzy przyszli do mnie do szpitala. Dziwi mnie fakt, że nie było tu tej dziewczyny – Eleanor. Skoro coś dla mnie znaczyła to, czemu jej tu nie było?
- To moja wina. – Cichy płacz jakiejś dziewczyny i te słowa… znajomy głos, ale nic nie pamiętałem.
- Nie, Ronnie, to nie twoja wina. Ty go nie pobiłaś, to ten… - Chłopak się zastanowił. – David? Tak miał na imię?
- Tak.
Otworzyłem całkowicie oczy i przekręciłem głowę na bok tak, że mogłem teraz zobaczyć tą grupkę ludzi.
- Louis? Louis! – Krzyknęła jakaś szatynka z okularami na nosie. – Ludzie, on się obudził.
Krzyki radości połączone ze strachem zapanowały, siedmioosobowa grupka ludzi niczym stado zwierząt wparowało do mojej sali.
Nie chciałem nic mówić, ale co to są w ogóle za ludzie? Może to przez nich jestem w szpitalu…
- Louis, tak się bałam o ciebie.
- Kim jesteś? – Kiedy zadałem to pytanie wszyscy opuścili salę z przestraszonymi minami.
Wystraszyłem ich? Skoro tu przyszli i cieszyli się, że uniosłem powieki, to dlaczego teraz uciekli? Na moje pytanie pojawiła się odpowiedź, kiedy to ta sama grupa obcych mi ludzi przyszła z panem w białym fartuchu – lekarzem.
- No cóż. Amnezja. Zdarza się. Całkowity lub częściowy zanik pamięci. Lou. – Zwrócił się do mnie. – Pamiętasz coś? Znasz tych ludzi?
Ja jedynie pokiwałem przecząco głową. Siedem par oczu wlepiało się we mnie z przerażeniem, a lekarz zachowywał spokój.
- Wyjdzie z tego? – Zapytał mężczyzna po trzydziestce, albo czterdziestce. – Błagam, niech pan powie, że wyjdzie z tego! On musi odzyskać pamięć. On musi wystąpić na koncercie! Niech pan coś zrobi. – Mężczyzna zaczął krzyczeć i lamentować.
- Trudno. – Lekarz nadal zachowywał spokój. – Trasa będzie musiała zostać odwołana. Może być tak, że po kilku tygodniach odzyska pamięć. Mogą być to miesiące, lata, a nawet całe życie. – Zamyślił się na chwilę, po czym kontynuował. – Zabierzcie go w miejsce, które lubi. Może pomału zacznie przypominać sobie, kim jest.
- Wie pan gdzie my jesteśmy?! W Blackpool. Byliśmy tu tylko jeden dzień, więc jak mamy go zabrać w ważne dla niego miejsca? – Burzył się mężczyzna.
- Będzie ciężko, ale chłopaka na razie nie możemy wypuścić.
Lekarz i ten mężczyzna wdali się w rozmowę, a reszta wpatrywała się we mnie w osłupieniu. Dlaczego?! Dlaczego ja?! Czuję się jakbym dopiero się urodził.
- Wszystko będzie dobrze… - Powtarzał chłopak w blond włosach. – Wszystko będzie dobrze. Wszystko…
- Niall! – Tę zacną wyliczankę przerwał mu niewysoki mulat. – Przestań. Powtarzasz te zdanie już chyba od godziny. – Naprawdę nas nie pamiętasz? – Tym razem zwrócił się do mnie.
Ja jedynie pokiwałem przecząco głową.
- Jak się czujesz? – Kontynuował rozmowę.
- Dziwnie. Jakbym się wczoraj urodził…
- Louis tak mi przykro. To przeze mnie… - Szlochała jakaś dziewczyna, ale za cholerę nie mogłem sobie przypomnieć kim ona była. – Gdybym tego nie zrobiła to… to ty byś żył.
- Czego nie zrobiła? – Wtrącił się mulat.
Dziewczyna nic nie powiedziała… Łzy spływały po jej twarzy…
- Co ty zrobiłaś? – Ponowił pytanie.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko dalej szlochała.
- Megan! Nie płacz. – Próbowałem uspokoić dziewczynę. – Znasz Davida i jego zachowanie… On nie chciał, pewnie teraz żałuje.
Zastygłem. W tym momencie przypomniałem sobie fragment mojego życia… Tylko, kto to jest Megan?
- Kim jest Megan? – Zapytałem niepewnie.
Lecz po minie zebranych nikt nie wiedział, kim jest Megan…
Zostałem sam. Sam ze swoimi myślami i przebłyskami pamięci. Nie lubię wieczorów. Wieczory w szpitalu są straszne.
- Jak się czujesz? – Zapytała Eleanor. – Wczoraj nie wyglądałeś na zdrowego.
- Czuję się dobrze. – Odpowiedziałem.
Eleanor… Chyba byłaś dla mnie kimś bardzo bliskim…
Myślami byłem cały czas z tą dziewczyna - z wysoką, szczupłą brunetką. Mimo iż nie pamiętam jej – tylko jeden jedyny mały fragment wspomnienia z jej udziałem – to czuję, że znaczy dla mnie coś więcej.
Obejrzałem się za siebie, ale nikogo nie zobaczyłem. Nic. Pusto. Jedynie spadający śnieg.
- David! Tam nic nie ma! – Krzyknąłem do przyjaciela, ale on był zajęty jednak czymś innym. – Co ty robisz?
- Wszystkiego najlepszego! – Rozległ się głos kilku ludzi.
Podbiegła do mnie Eleanor i pocałowała w policzek.
Eleanor?! Kim ty do cholery jesteś?
To pytanie męczyło mnie przez całą noc. Nie spałem – tylko rozmyślałem nad tym co znaczyła dla mnie ta dziewczyna.
Przebłyski pamięci… Kiedy się pojawiały cały byłem w strachu. Jednak nic one mi dają. Rozmyślam nad tym, kim są ci ludzie. Ci ludzie, którzy przyszli do mnie do szpitala. Dziwi mnie fakt, że nie było tu tej dziewczyny – Eleanor. Skoro coś dla mnie znaczyła to, czemu jej tu nie było?